-Mnie nie przepraszaj... Czemu mu nie powiedziałeś?!
-Bałem się!
Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie... Był zdenerwowany, lecz widać było, że próbował ochłonąć. Chłopak podszedł do mnie i spojrzał w oczy, można było z nich wyczytać.. tyle co nic.
-Jesteś skończonym dupkiem, wiesz?! I ja też bo Ci pomogę...
-Dziękuję, naprawdę dziękuję.
Postanowiłem usiąść na kanapie, a chłopak zrobił to samo. Liam jeszcze raz zaczął uważnie studiować list, wiedziałem, że brunet jest w szoku, lecz za wszelką cenę próbuje zrozumieć całą tę sytuacje. Po pewnej chwili Liam odłożył list i mocno się do mnie przytulił, powtarzając swoje "wszystko będzie dobrze". Odczułem iż Liam uspokoił się , a jego serce nabrało normalne tempo.
Przez następne kilka godzin rozmawialiśmy tylko o tym, i próbowaliśmy wymyślić dość realne wyjście z całej tej sytuacji, lecz wiedzieliśmy, że z przewrażliwieniem Nialla na punkcie kłamstw, nie będzie tak łatwo. Niestety to już był mój problem i sam musiałem mu o tym powiedzieć, a Liam mógł mi tylko powiedzieć jak to zrobić. Bałem się, że go stracę.
Gdy wróciłem do domu, było już ciemno co mogło wskazywać na późną porę. Niall'a jeszcze nie było, co znaczy że mam jeszcze trochę czasu dla siebie. Wziąłem szybki prysznic, a następnie zacząłem szykować obiecaną kolację.
Gdy wszystko było już gotowe, sam postanowiłem się trochę ogarnąć. Poszedłem do pokoju, by wybrać odpowiednie na tą okazję ciuchy, potem odwiedziłem łazienkę by ubrać się i wymodelować loki.
Usłyszałem dźwięk otwierającego się zamka w drzwiach, ostatnie poprawki i kolacja była już gotowa, w końcu wszystko musi być idealnie... To właśnie teraz chcę powiedzieć Niall'owi wszystko co musiałem. Całą prawdę z listem dziś miałem mu wyjaśnić...
-Cześć Hazza! - Chłopak radosnym krokiem wszedł do salonu i zamarł. Chyba moja niespodzianka mu się spodobała, tak płatki czerwonych róż to dość popularne przyozdobienie romantycznej kolacji ale nic innego nie przychodziło mi do głowy. Dopiero teraz przyjrzałem się twarzy chłopaka. Był zaskoczony i jak się nie mylę podobało mu się.
-To, to wszystko to ty sam?!
-Nie, magiczne wróżki mi pomogły...
Chłopak zaśmiał się i podszedł do mnie namiętnie mnie całując, cały dzień bez jego czułości to z pewnością za dużo.
-Wiedziałem. -Wyszeptał i ponownie wpił sie w moje usta. Zaprowadził mnie do kuchni i posadził na blat kuchenny i jeszcze namiętniej zaczął całować. Chciał mnie rozebrać, ale nie pozwoliłem mu na to, nie teraz. Kolacja musiała się odbyć, bo ja musiałam pogadać z Niall'em, a później...później nie wiem co będzie.
-Niell, nie teraz. Kolacja stygnie.
-Odgrzejemy, moja mam właśnie po to kupiła nam mikrofalówkę.
-A ciekawe czy ona wie, że nie możemy zjeść w spokoju kolacji bo całujemy się na blacie kuchennym...
Chłopak nic nie odpowiedział. Zszedł z blatu i poszedł do łazienki przebrać się. Poprawiłem jeszcze świeczki i serwetki po czym zająłem jedno z dwóch przygotowanych miejsc.
Chłopaka nie było już ponad 13min, ile można się przebierać? Wstałem z krzesła i poszedłem sprawdzić ci się stało. Światło w łazience i pokoju było zapalone, więc postanowiłem najpierw sprawdzić czy nie ma go w łazience. Nie było. Teraz już szybszym krokiem zmierzałem ku naszej sypialni.Chłopak leżał na łóżku zwinięty w kłębek i słodko pochrapywał. Zasnął. Musiał być bardzo zmęczony dzisiejszym dniem. Zdjąłem mu bluzkę, spodnie i skarpetki. Przykryłem go kołdrą po czym sam zrobiłem to samo.
Los chyba dał mi znak że jeszcze nie czas na wyjawienie prawdy chłopakowi. Zasnąłem dręcząc się całą tę sytuacją i jak zwykle nie spałem spokojnie.
-Cześć. - Brunet przywitał się ze mną był zły. Mówił do mnie z odrazą w głosie, brzydził się mnie?
-Liammm...
-Czego chcesz? Wystarczająco już namieszałeś w moim i Nialla życiu, jeszcze masz czelność o coś nas prosić?!
-Przecież obiecałeś, że mi pomożesz!
-Ile jeszcze mam Ci pomagać?! Sam musisz nauczyć się odpowiedzialności za swoje czyny, sam powinieneś sobie z nimi radzić, a nie wykorzystywać i zamęczać przyjaciół. Nie sądzisz?
-Ale kiedyś, zawsze byłeś przy mnie, dlaczego nie pomożesz mi i teraz?
-Znudziło mi się to. Mam też swoje życie.
Powiedziawszy to, chłopak odwrócił się i odszedł zostawiając mnie samego. Byłem sam. Nie miałem już nikogo. Liam miał już dosyć mnie i moich problemów, a Niall dowiedziawszy się prawdy wyjechał bez słowa również mnie opuszczając. nie miałem już na nic siły, byłem wykończony. Nie miałem już nikogo, więc po co miałem żyć? Dla kogo?
Obojętnie wstałem z łóżka i zatrzymałem się przy szafce na której leżała połyskująca żyletka. Wziąłem ją do ręki i przyłożyłem do skóry. Była zimna i ostra, przyjemnie ostra... Nie wytrzymałem. Mocno przycisnąłem ją do skóry robiąc wielką, głęboką linie w skórze. Soczysta krew zaczęła wyciekać z nadgarstka. Teraz zrobiłem głębszą i dłuższą linie prostą przecinając żyłę Krew zaczęła lecieć w każdą stronę, a ja coraz bardziej czułem się że tracę świadomość. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to piękną czerwoną ciecz, która wypływała z rany którą sam sobie zrobiłem. Nic już nie czułem tylko przyjemność i wolność... Byłem z siebie dumny. Chciałem zrobić ich więcej ale mimowolnie upadłem na podłogę. Teraz leżałem po woli się wykrwawiając .. Ostatni obraz jaki zobaczyłem to nasze wspólne zdjęcie.
*DRYYYYYYYYYYŃ.*
Dźwięk budzika obudził mnie. Byłem przerażony, tym co mi się śniło. Moje serce biło jak opętane, a ja cały się trzęsłem. Bałem się, lecz to był tylko zły sen.. Tylko zły sen, który może przeistoczyć się w rzeczywistość
Odwróciłem się na drugi bok by spojrzeć na poranną fryzurę Horana, ale go tam nie zastałem. Na jego miejscu leżała taca z śniadaniem, czerwona róża i liścik. Chłopak poinformował mnie, że w domu będzie dopiero na obiad, bo musiał szybko pojechać do mamy, która przyjechała do Londynu a nie chciał mnie budzić. Tak więc zapowiadał się kolejny nudny dzień. Usiadłem przed telewizorem i bezmyślnie wpatrywałem się ekran, myśląc co dziś mogę robić. Liam odpada, ponieważ dzisiaj spotyka się z swoją dziewczyna Danielle, Nick również mówił mi że dzisiaj jest zajęty. W takim razie zostaje mi samotne wyjście do centrum handlowego. Zbliżały się cieplejsze dni, więc dobrze by mieć w szafie jakieś luźniejsze ciuchy. Zjadłem, ubrałem się i wyszedłem.
Było dopiero po 11:00 a na niebie już świeciło słońce, była to wręcz idealna pogoda na spacer z ukochanym... Ale dla nas każda pora jest dobra.
W centrum handlowym było pełno par, a ja nie mogąc na to patrzyć wyszedłem z budynku.
Przechadzałem się wąskimi uliczkami Londynu od czasu do czasu mijając szczęśliwych, albo zabiegach Brytyjczyków. Kierowałem się w stronę Starbucks Coffee, byłem spragniony ciepłej kawy. Teraz zamknąłem oczy wyobrażając sobie kawę z kawałkami czekolady.W pewnym momencie poczułem, że ktoś we mnie uderzył. Szybko się ocknąłem i moim oczom ukazała się zgrabna postać wraz z dzieckiem. Była to śliczna, strasznie szczupła blondynka z grzywką na czoło i pięknymi długimi włosami. Jej krwisto czerwona pomadka na ustach wspaniale kontrastowała z bladą cerą i mocno pomalowanymi oczami. Miała góra 24 lata. Towarzyszyła jej śliczna dziewczynka z urodą dziwnie mi skądś znaną pomieszaną z mamy. Miała zielone oczka, i krótkie blond loczki. Miała góra 2 latka, a już była urocza niczym mamusia i...tata?
-Strasznie Cię przepraszam! Darcy dopiero uczy się chodzić ...
Mała Darcy szeroko się do mnie uśmiechnęła pokazując swoje 2 słodkie dołeczki.
-Nic nie szkodzi, ja też mogłem bardziej uważać.
-Jestem Emily, dla przyjaciół Eve. - Kobieta miło się do mnie uśmiechnęła i podała dłoń na przywitanie, natomiast ja nie mogłem wykonać żadnej funkcji.
-Emily?! Emily Thompson?!
Spanikowany oddaliłem się od dziewczyn i wpatrzyłem się w Darcy. Coś mnie ciekawiło w tym dziecku, coś leżało na rzeczy ale ja nie wiedziałem co.. Jej zielone tęczówki, dołeczki, czerwone usta... Spojrzałem się też na jej piękną mamę. Zmieniła się ale to nadal była ona.
Nie wiedząc co robiąc odwróciłem się od nich i zacząłem biec przed siebie by tylko być jak najdalej blondynek.
Uciekałem przed czymś, z czym powinienem się zmierzyć, lecz byłem tchórzem.
*Po przeczytaniu proszę o komentarz z opinią, to dla mnie bardzo ważne i motywuje mnie do dalszego pisania :)) xx
CHCĘ JUŻ KOLEJNĄ CZĘŚĆ TUTAJ I TERAZ ERJBJDFBHJFDBHJDFBJVJBDVSMDFNJDFSNJDSBDSBHDFSBDFSBDFSJDBSKFKJDFSJBNBVMHJBDFSBDFBHJFDDASNJDWJFHREYQWETYKNNVCZSDKGKFEWKJEWHJEWHBFDSBJLDSF *________________________*
OdpowiedzUsuńKolejną część proszę <3 Zapraszam do mnie ;) http://soooodontjudgeme.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSpoko, może być ; )
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ... Choć to jest dopiero 3 rozdział to muszę jednak napisać, że piszesz świetnie. Gratuluję weny ;)
OdpowiedzUsuńI tak jak Swaggy CHCE JUŻ KOLEJNĄ CZĘŚĆ !!!!!
Opinia, którą teraz tu wyrażę będzie jedynie moją własną i możecie się z nią nie zgadzać, ale proszę o nie wyzywanie.
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że nie masz pojęcia o pisaniu, więc nie powinnaś się do tego zabierać. Moją uwagę przykuły przesłodzone sytuacje i dosyć dziecinne sformułowania. Czytałam już wiele opowiadań w życiu, a w szczególności o Narrym i przyznam, że nigdy nie spotkałam się z tak beznadziejnym.
Pozdrawiam. [kamila]
Cóż, każdy ma inne zdanie, lecz dziękuje za swoją opinię :) x
UsuńFajne :) Czekam nn x
OdpowiedzUsuńZapraszam na opowiadani o Larry'm: http://i-just-wanna-hold-ya.blogspot.com/
On ma córkę???? xDDD Dalej!!!!! x
OdpowiedzUsuńBooże jakie emocje !;D
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3333
OdpowiedzUsuń*o* ale mi się podoba! to pierwsze opowiadanie które czytam i jest o Harry'm i Niall'u. przypadło mi do gustu ;> jestem ciekawa co było w tym liście i o co chodzi z tą Emily ;) czekam na kolejny rozdział! :D
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie http://moje-najwieksze-marzenie.blogspot.com/
Cześć, zostałaś nominowana do The Versatile Blogger więcej informacji u mnie na blogu : http://lovemeforme-1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO jejusiu... Mega. Serio. Bardzo mi sie podoba. Dawaj dalej! : * [Milena.] < 33
OdpowiedzUsuń