wtorek, 26 marca 2013

3 rozdział "And that I won’t leave you till Death"

*Rozdział nie jest długi, ale obiecuje, że nad robię to następnymi :) Zapraszam do zakładki " Informacje i kontakt". KAŻDEGO KTO PRZECZYTA PROSZĘ O CHODŹ KRÓCIUTKI KOMENTARZ Z OPINIĄ ♥
Miłego czytania xx  





                            Byłem już chyba wystarczająco daleko by móc się zatrzymać i odpocząć. Zastanawiałem się czemu tak właściwie uciekałem... Bałem się rozmowy z nią, nie wiedziałem co powiedzieć dlatego jak tchórz, po prostu uciekłem. Emily bardzo się zmieniła... Zmieniła uczesanie, kolor włosów, styl...Teraz była dojrzalsza i muszę jednak powiedzieć iż wpłynęło to na korzyść, była piękna tak samo jak jej córka, Darcy.

                            W domu już czekał na mnie Niall, szykował nam obiad. On przywitał mnie wielkim, szczerym uśmiechem, ale ja nie potrafiłem tego odwzajemnić. Od razu poszedłem na strych w celu przejrzenia swoich starych zdjęć.
-Gdzie jesteś? -Irlandczyk szukał mnie, natomiast ja cicho i sam siedziałem na poddaszu w ręku trzymając album z zdjęciami... Mama dała mi go jeszcze przed moim wyjazdem do stolicy. Otworzyłem go i wpatrywałem się w swoje zdjęcia z okresu dziecięcego. Muszę przyznać, że już wtedy byłem bardzo uroczy,    moje loczki zakrywały mi prawie całą twarz a przy uśmiechu ukazywały się moje dwa dołeczki.  Teraz przypominałem sobie małą Darcy... Jej rysy twarzy idealnie pasowały do moich, mieliśmy niczym identyczne zielone oczy.. Ale to jeszcze o niczym się świadczyło, prawda?
W spodniach poczułem zgniecioną kartkę, był to list, który dostałem kilka dni temu. Wyciągnąłem go z kieszeni, przeczytałem i ponownie głęboko schowałem.
-Harry gdzie jesteś?
W głosie chłopaka słyszałem już nutę zdenerwowania, więc postanowiłem, że czas bym zszedł. Cicho wstałem by żadna z desek nie zaskrzypiała i abym nie został zdradzony gdzie byłem. Wszedłem na drabinę i zszedłem na dół. Chłopak stał do mnie tyłem więc postanowiłem to wykorzystać. Po cichu do niego podszedłem i wbiłem moje zimne paluszki  w jego brzuch. Na ten czyn chłopak pisnął i podskoczył. Momentalnie zacząłem się śmiać, bo nie wiedziałem iż mój chłopak może wydawać takie odgłosy.
-Harry! Chcesz abym dostał zawału?!
-Hahaha, jesteś słodki gdy się złościsz. -Pocałowałem chłopaka w szyje jak najczulej potrafiłem a on przechylił głowę tak aby mój pocałunek powędrował na usta. Zrobiłem to. Teraz całowałem jego gorące i wilgotne wargi, rozpływając się z każdą sekunda tej pieszczoty. Postanowiliśmy przenieść się do naszej sypialni.

2,5 h później.

                     Obaj leżeliśmy teraz na kanapie wpatrując się w swoje oczy. W pewnej chwili zadzwonił mi telefon, a ja niechętnie lecz musiałem wstać.  Leniwie podniosłem się i udałem w stronę, z której dobywał się dźwięk.
-Halo?  -Powiedziałem do słuchawki.
Cisza, głucha cisza. Odłożyłem telefon na miejsce po czym wróciłem do chłopaka, ale jego już tam nie było. Niall stał przy mikrofalówce odgrzewając nam obiad.
-No i potrzebna nam mikrofalówka. -Chłopak spojrzał się na mnie i zaśmiał, a ja zrobiłem to samo. Usiadłem przy stole i czekałem aż nasze danie będzie gotowe, a w brzuchu już odczuwałem brak jedzenia przez dłuższy czas.
-Planujesz jeszcze dziś gdzieś wyjść? -Zapytał się mnie Irlandczyk.
-Nie, raczej nie, ale muszę posprzątać bo wiesz, w weekend przyjeżdża moja mama...
-A no faktycznie.. To ja w tym czasie zrobię pranie, co ty na to? A potem Ci pomogę z porządkami.
-Pewnie.
Niall położył na stole talerz z posiłkiem dla mnie i dla siebie, po czym zaczęliśmy jeść. Nie byłem nawet świadomy tego jaki byłam głodny.

                                       
                                              -Masz coś jasnego do prania?!  -Chłopak krzyknął do mnie.
Pomyślałem chwilkę i poszedłem do siebie do pokoju by zabrać wszystkie brudne ciuchy.
Rzuciłem mu je w łazience i chciałem wyjść, ale chłopak zatrzymał mnie, łapiąc za moją nogawkę od jasnych dresów.
-A te spodnie? Chyba przydałoby się je też wyprać.
-Rzeczywiście, trochę już w nich chodzę. -Zdjąłem spodnie zostając w samych bokserkach i bluzce. Niall apetycznie się na mnie spojrzał łobuzersko się uśmiechając, natomiast ja tylko wystawiłem mu język i wyszedłem z pomieszczenia.
Tak jak obiecałem udałem się do pokoju w celu zrobienia porządków, przed przyjazdem mojej mamy. Ledwie zdążyłem wejść na schody, usłyszałem dzwonek do drzwi. Niechętnie skierowałem się na korytarz by przez wizjer zobaczyć kto przyszedł. Listonosz. Przekręciłem zamek w drzwiach i uśmiechem przywitałem listonosza, który bez słowa wręczył mi małą biała kopertę, odwrócił się i poszedł. Byłem strasznie ciekawy, kto zechciał do mnie napisać i to jeszcze w taki oficjalny sposób. Zgrabnym ruchem otworzyłem kopertę i wyczytałem zawartość:

Drogi Harry!
Nie wiem, co postanowiłeś zrobić w sprawie listu, który wysłałam Ci kilka dni temu. Nie skontaktowałeś się ze mną tak jak o to prosiłam, więc sama zajęłam się sprawą. Dzisiaj Cię spotkałam, wiesz? Tak to byłam ja. Nie wiem czy mnie poznałeś, czy nie, lecz chcę abyś wiedział, że ja nie odpuszczam. Jeśli za kilka dni nie spotkamy się i nie porozmawiamy, od razu przejdę do konkretów. Dzisiaj oprócz z tobą spotkałam się tez z twoim ukochanym... Był mną i Darcy zachwycony, spokojnie JESZCZE mu o niczym nie powiedziałam. Teraz udawałam biedną kobietę, która nie wie gdzie jest toaleta, lecz chcę abyś wiedział, że następnym razem tak już nie będzie. Więc jeśli zależy Ci jeszcze na chłopaku spotkajmy się za tydzień w środę w Nandos (w centrum) o godzinie 11:00. Jeśli się nie pojawisz sama do Ciebie przyjdę ale wtedy sprawa potoczy się inaczej. Czekam.
                                                                                                                                               Emily xx 

Panika, która mnie opanowała, dała o sobie znać bo w mgnieniu oko znalazłem się na podłodze, cały roztrzęsiony. 

*Oczami Niall'a*

Pranie, dużo prania. Teraz miałem tylko takie myśli. Chciałem jak najszybciej  uporać się z tym zadaniem i iść pomóc Harry'emu. Jak zawsze wkładając spodni do pralki sprawdzałem czy kieszenie są puste, nie chciałem potem mieć 'niespodzianki'. Włożyłem rękę do jasnych spodni Hazzy i poczułem w nich zgniecioną kartkę. Wyjąłem ją i już miałem odłożyć ale moją uwagę przykuł nagłówek "Drogi Harry!". Byłem ciekawy zawartości tego listu, więc postanowiłem go przeczytać, lecz już po pierwszych linijkach wiedziałem, że nie był to dobry pomysł. Jak zahipnotyzowany czytałem kolejne linijki tekstu, a z każdym słowem robiło mi się coraz cieplej. Bałem się, co tam może się jeszcze znajdować. Czytałem, cały czas uważnie czytałem to co było tam napisane, jak już zdążyłem się zorientować -damskim pismem. Nagle moje serce jakby rozpadło się na milion kawałków a umysł przestał myśleć. Moje oczy zakryła ciemna fala napływająca z serca. Nie wierzyłem w to co właśnie przeczytałem! To nie może być prawda! Teraz cały się trzęsłem i ledwo trzymałem kartkę w ręku, ale postanowiłem przeczytać to jeszcze raz, i jeszcze raz, i jeszcze raz... Z każdym kolejnym razem robiło mi się coraz gorzej więc w pewnej chwili po prostu zgniotłem ten list i wyrzuciłem przed siebie. 
Czułem się okłamany i poniżony.

*Każdego kto przeczyta PROSZĘ o komentarz z opinią, chcę wiedzieć ile osób czyta! xx *

The Versatile Blogger

Jejku, bardzo dziękuje za takową nominację! Nigdy się tego nie spodziewałam, że po tak, krótkim czasie pisania (a może lepiej by napisać publikowania moich rozdziałów) na bloga, już zostanę nominowana! To dla mnie ogromne wyróżnienie i motywacja do dalszego pisania! Dziękuje Nili za tę nominację! ♥ 



Fakty o mnie:


1. Nazywam się Julka
2. Directioner jestem od 30 marca 2012r.
3. Kocham pisać i fotografować.
4. Jestem blondynką o zielonych oczach :)
5. Prócz directioner jestem jeszcze Swiftie i Mixer.
6. Jestem Larry Shipper, i ten blog miał być właśnie o Larrym, ale boję się podjąć takiego wielkiego wyzwania.
7. Jestem osobą pełną życie lecz trudno nawiązuje nowe kontakty.



Moje nominacje: 
1.  http://starry-eyed-1d.blogspot.com/
2.  http://storywithlarry.blogspot.com/
3.  http://torntorn.blogspot.com/2013/03/rozdzia-i.html
4.  http://bromance-niam-love.blogspot.com/?m=1
5. -
6. -
7. -
8. -
9. -
10. -

Nagroda: 




JESZCZE RAZ BARDZO WAM DZIĘKUJĘ !

poniedziałek, 11 marca 2013

2 rozdział "And that I won't leave you till Death"

                    -Mnie nie przepraszaj... Czemu mu nie powiedziałeś?!
-Bałem się!
Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie... Był zdenerwowany, lecz widać było, że próbował ochłonąć.  Chłopak podszedł do mnie i spojrzał w oczy, można było z nich wyczytać.. tyle co nic.
-Jesteś skończonym dupkiem, wiesz?! I ja też bo Ci pomogę...
-Dziękuję, naprawdę dziękuję.
Postanowiłem usiąść na kanapie, a chłopak zrobił to samo. Liam jeszcze raz zaczął uważnie studiować list, wiedziałem, że brunet jest w szoku, lecz za wszelką cenę próbuje zrozumieć całą tę sytuacje. Po pewnej chwili Liam odłożył list i mocno się do mnie przytulił, powtarzając swoje "wszystko będzie dobrze". Odczułem iż Liam uspokoił się , a jego serce nabrało normalne tempo.
                       Przez następne kilka godzin rozmawialiśmy tylko o tym, i próbowaliśmy wymyślić dość realne wyjście z całej tej sytuacji, lecz wiedzieliśmy, że z przewrażliwieniem Nialla na punkcie kłamstw, nie będzie tak łatwo. Niestety to już był mój problem i sam musiałem mu o tym powiedzieć, a Liam mógł mi tylko powiedzieć jak to zrobić. Bałem się, że go stracę.


                    Gdy wróciłem do domu, było już ciemno co mogło wskazywać na późną porę. Niall'a jeszcze nie było, co znaczy że mam jeszcze trochę czasu dla siebie. Wziąłem szybki prysznic, a następnie zacząłem szykować obiecaną kolację.

Gdy wszystko było już gotowe, sam postanowiłem się trochę ogarnąć. Poszedłem do pokoju, by wybrać odpowiednie na tą okazję ciuchy, potem odwiedziłem łazienkę by ubrać się i wymodelować loki.
                    Usłyszałem dźwięk otwierającego się zamka w drzwiach, ostatnie poprawki i kolacja była już gotowa, w końcu wszystko musi być idealnie... To właśnie teraz chcę powiedzieć Niall'owi wszystko co musiałem. Całą prawdę z listem dziś miałem mu wyjaśnić...
-Cześć Hazza! - Chłopak radosnym krokiem wszedł do salonu i zamarł. Chyba moja niespodzianka mu się spodobała, tak płatki czerwonych róż to dość popularne przyozdobienie romantycznej kolacji ale nic innego nie przychodziło mi do głowy. Dopiero teraz przyjrzałem się twarzy chłopaka. Był zaskoczony i jak się nie mylę podobało mu się.
-To, to wszystko to ty sam?!
-Nie, magiczne wróżki mi pomogły...
Chłopak zaśmiał się  i podszedł do mnie namiętnie mnie całując, cały dzień bez jego czułości to z pewnością za dużo.
-Wiedziałem. -Wyszeptał i ponownie wpił sie w moje usta. Zaprowadził mnie do kuchni i posadził na blat kuchenny i jeszcze namiętniej zaczął całować. Chciał mnie rozebrać, ale nie pozwoliłem mu na to, nie teraz. Kolacja musiała się odbyć, bo ja musiałam pogadać z Niall'em, a później...później nie wiem co będzie.
-Niell, nie teraz. Kolacja stygnie.
-Odgrzejemy, moja mam właśnie po to kupiła nam mikrofalówkę.
-A ciekawe czy ona wie, że nie możemy zjeść w spokoju kolacji bo całujemy się na blacie kuchennym...
Chłopak nic nie odpowiedział. Zszedł z blatu i poszedł do łazienki przebrać się. Poprawiłem jeszcze świeczki i serwetki po czym zająłem jedno z dwóch przygotowanych miejsc.

Chłopaka nie było już ponad 13min, ile można się przebierać? Wstałem z krzesła i poszedłem sprawdzić ci się stało. Światło w łazience i pokoju było zapalone, więc postanowiłem najpierw sprawdzić czy nie ma go w łazience. Nie było. Teraz już szybszym krokiem zmierzałem ku naszej sypialni.Chłopak leżał na łóżku zwinięty w kłębek i słodko pochrapywał. Zasnął. Musiał być bardzo zmęczony dzisiejszym dniem. Zdjąłem mu bluzkę, spodnie i skarpetki. Przykryłem go kołdrą po czym sam zrobiłem to samo.
                          Los chyba dał mi znak że jeszcze nie czas na wyjawienie prawdy chłopakowi. Zasnąłem dręcząc się całą tę sytuacją i jak zwykle nie spałem spokojnie.
         
                         -Cześć. - Brunet przywitał się ze mną  był zły. Mówił do mnie z odrazą w głosie, brzydził się mnie?
-Liammm...
-Czego chcesz?  Wystarczająco już namieszałeś w moim i Nialla życiu, jeszcze masz czelność o coś nas prosić?!
-Przecież obiecałeś, że mi pomożesz!
-Ile jeszcze mam Ci pomagać?! Sam musisz nauczyć się odpowiedzialności za swoje czyny, sam powinieneś sobie z nimi radzić, a nie wykorzystywać i zamęczać przyjaciół. Nie sądzisz?
-Ale kiedyś, zawsze byłeś przy mnie, dlaczego nie pomożesz mi i teraz?
-Znudziło mi się to. Mam też swoje życie.
Powiedziawszy to, chłopak odwrócił się i odszedł zostawiając mnie samego. Byłem sam. Nie miałem już nikogo. Liam miał już dosyć mnie i moich problemów, a Niall dowiedziawszy się prawdy wyjechał bez słowa również mnie opuszczając. nie miałem już na nic siły, byłem wykończony. Nie miałem już nikogo, więc po co miałem żyć? Dla kogo?
Obojętnie wstałem z łóżka i zatrzymałem się przy szafce na której leżała połyskująca żyletka. Wziąłem ją do ręki i przyłożyłem do skóry. Była zimna i ostra, przyjemnie ostra... Nie wytrzymałem. Mocno przycisnąłem ją do skóry robiąc wielką, głęboką linie w skórze. Soczysta krew zaczęła wyciekać z nadgarstka. Teraz zrobiłem głębszą i dłuższą linie prostą przecinając żyłę  Krew zaczęła lecieć w każdą stronę, a ja coraz bardziej czułem się że tracę świadomość. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to piękną czerwoną ciecz, która wypływała z rany którą sam sobie zrobiłem. Nic już nie czułem tylko przyjemność i wolność... Byłem z siebie dumny. Chciałem zrobić ich więcej ale mimowolnie upadłem na podłogę. Teraz leżałem po woli się wykrwawiając .. Ostatni obraz jaki zobaczyłem to nasze wspólne zdjęcie.


                             *DRYYYYYYYYYYŃ.*
Dźwięk budzika obudził mnie. Byłem przerażony, tym co mi się śniło. Moje serce biło jak opętane, a ja cały się trzęsłem. Bałem się, lecz to był tylko zły sen.. Tylko zły sen, który może przeistoczyć się w rzeczywistość
                            Odwróciłem się na drugi bok by spojrzeć na poranną fryzurę Horana, ale go tam nie zastałem. Na jego miejscu leżała taca z śniadaniem, czerwona róża i liścik. Chłopak poinformował mnie, że w domu będzie dopiero na obiad, bo musiał szybko pojechać do mamy, która przyjechała do Londynu a nie chciał mnie budzić. Tak więc zapowiadał się kolejny nudny dzień. Usiadłem przed telewizorem i bezmyślnie wpatrywałem się ekran, myśląc co dziś mogę robić. Liam odpada, ponieważ dzisiaj spotyka się z swoją dziewczyna Danielle, Nick również mówił mi że dzisiaj jest zajęty. W takim razie zostaje mi samotne wyjście do centrum handlowego. Zbliżały się cieplejsze dni, więc dobrze by mieć w szafie jakieś luźniejsze ciuchy. Zjadłem, ubrałem się i wyszedłem.
                           Było dopiero po 11:00 a na niebie już świeciło słońce, była to wręcz idealna pogoda na spacer z ukochanym... Ale dla nas każda pora jest dobra.
W centrum handlowym było pełno par, a ja nie mogąc na to patrzyć wyszedłem z budynku.
 Przechadzałem się wąskimi uliczkami Londynu od czasu do czasu mijając szczęśliwych, albo zabiegach Brytyjczyków. Kierowałem się w stronę Starbucks Coffee, byłem spragniony ciepłej kawy. Teraz zamknąłem oczy wyobrażając sobie kawę z kawałkami czekolady.W pewnym momencie poczułem, że ktoś we mnie uderzył. Szybko się ocknąłem i moim oczom ukazała się zgrabna postać wraz z dzieckiem. Była to śliczna, strasznie szczupła blondynka z grzywką na czoło i pięknymi długimi włosami. Jej krwisto czerwona pomadka na ustach wspaniale kontrastowała z bladą cerą i mocno pomalowanymi oczami. Miała góra 24 lata. Towarzyszyła jej śliczna dziewczynka z urodą dziwnie mi skądś znaną pomieszaną z mamy. Miała zielone oczka, i krótkie blond loczki. Miała góra 2 latka, a już była urocza niczym mamusia i...tata?
-Strasznie Cię przepraszam! Darcy dopiero uczy się chodzić ...
Mała Darcy szeroko się do mnie uśmiechnęła pokazując swoje 2 słodkie dołeczki.
-Nic nie szkodzi, ja też mogłem bardziej uważać.
-Jestem Emily, dla przyjaciół Eve. - Kobieta miło się do mnie uśmiechnęła i podała dłoń na przywitanie, natomiast ja nie mogłem wykonać żadnej funkcji.
-Emily?! Emily Thompson?!
Spanikowany oddaliłem się od dziewczyn i wpatrzyłem się w Darcy. Coś mnie ciekawiło w tym dziecku, coś leżało na rzeczy ale ja nie wiedziałem co.. Jej zielone tęczówki, dołeczki, czerwone usta... Spojrzałem się też na jej piękną mamę. Zmieniła się ale to nadal była ona.
                          Nie wiedząc co robiąc odwróciłem się od nich i zacząłem biec przed siebie  by tylko być jak najdalej blondynek.
   
                     Uciekałem przed czymś, z czym powinienem się zmierzyć, lecz byłem tchórzem.


*Po przeczytaniu proszę o komentarz z opinią, to dla mnie bardzo ważne i motywuje mnie do dalszego pisania  :))   xx

                         

poniedziałek, 4 marca 2013

Rozdział 1 "And that I won’t leave you till Death"

-Cześć kochanie- Powiedziawszy to odwróciłem się na pięcie po czym złożyłem słodki pocałunek na jego ciepłych wargach.
-Czemu już nie śpisz?? Dopiero wczesny ranek...
-Życie jest zbyt, krótkie by je przespać.
Po minie Niall'a mogłem wywnioskować, że trochę przestraszył się mojej odpowiedzi, dlatego szybko zmieniłem temat na łagodniejszy.
-Więc co na śniadanie??
-yyh, może kolorowe kanapki? Ja pójdę do sklepu a ty przygotuj wszystko, ok?
-Pewnie! To do zobaczenia.
Jeszcze jeden całus na pożegnanie i zostałem sam w domu. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem gorący prysznic. Nic mnie tak nie rozluźniało jak ciepły strumień wody. Czułem się wtedy jak by wszystkie moje problemy spływały ze mnie wraz z tą wodą. Wyszedłem z kabiny  i owinąłem się w ręcznik. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, że Niall poszedł tylko do pobliskiego sklepu i pewnie wróci za jakieś 15min, a w łazience byłem z 10min... Ubrałem świeże bokserki i wyszedłem z pomieszczenia. Udałem się w kierunku kuchni by wywiązać się z obietnicy danej blondaskowi. Stół pokryłem czystym, żółtym obrusem a z szafki  wyciągnąłem po dwie sztuki widelców, szklanek i talerzy. Wstawiłem wodę na herbatę i czekałem, pogrążając się w myślach. Nadal nie wiedziałem kiedy mam zamiar powiedzieć całą prawdę Niall'owi, bałem się tego dnia, cholernie się bałem, lecz wiedziałem że muszę to zrobić ja a nie ktoś inny. Nie wiedziałem tylko jak Irlandczyk na to zareaguje, czy będzie mu to obojętne, czy będzie się cieszył, czy... zostawi mnie. I tego właśnie się najbardziej obawiałem. Wiedziałem jak chłopak jest wyczulony na punkcie kłamstw...Lecz wtedy, kilka lat temu nie miałem jeszcze kogo kochać, nie miałem tak wspaniałej osoby jaką jest Niall i nie miałem dla kogo się starać. Chodź, wiem, że powinienem powiedzieć mu wszystko jak tylko się zaczęliśmy spotykać, nawet jeśli wtedy nie było to konieczne.

 AAAAŁ!! Zimno! Nagle poczułem czyjąś lodowatą dłoń na moich biodrach i ciepłe usta na szyi. Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a umysł od razu zaczął myśleć o czymś innym.
-Już jestem! Cieszysz się?!
-Wystraszyłeś mnie, głupku i na dodatek jesteś zimny!
-A ty taki gorący... Przepraszam, przepraszam ponownie.- Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech a ja nie wiedziałem o co chodzi. Lecz zanim zdążyłem pomyśleć poczułem jego wielką dłoń na moich pośladkach i przyjemny ból, który oblał moje mięśnie od stóp do głów. Odwróciłem się się przodem do chłopaka, a ten jeszcze mocniej złapał mnie w pasie. Przybliżył mnie do siebie i złożył czuły pocałunek na moich popękanych lecz wilgotnych wargach. Chłopak chciał pogłębić sytuacje, ściskając moje pośladki, lecz ja odsunąłem się od niego w rękę biorąc sałatę i machając mu nią przed twarzą.
-Śniadanie samo się nie zrobi!
Najszerzej jak tylko potrafiłem uśmiechnąłem się do Niall'a, na co ten odpowiedział miną zbitego psa. Kochałem jak tak robił.
-No dobra, ale idź się ubierz, bo twoje nagie ciało naprawdę potrafi rozpraszać.
Chłopak złożył słodki pocałunek na moim torsie po czym wygonił mnie z kuchni, twierdząc, że śniadanie zrobi sam. Poszedłem do pokoju by się ubrać i ogarnąć swoje loki. Po niecałych 15min byłem już gotowy,  zszedłem na dół. Na schodach już czułem zapach cytryny, która biła się z pomidorem. W milczeniu usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Czasami takie wyciszenie było nam potrzebne, a my i tak rozumieliśmy się bez słów.
-Co dziś  masz zamiar robić??-Spytałem pierwszy
-Muszę iść na uczelnie, w sprawie papierów na studia..
Zapomniałem iż Horan, jest ode mnie o rok starszy! W tym roku pisze maturę a potem wybiera się na studia.
-A ty, gdzie się wybierasz?
-Jeśli ty wychodzisz na cały dzień, to ja pewnie pójdę do Liam'a. Jak wrócę to przyszykuję kolacje, co ty na to?
-Pasuje :)
Nie wiem czy wspomniałem ale Liam to nasz najlepszy przyjaciel. Obaj darzyliśmy go ogromnym uczuciem i zawsze mógł na nas liczyć, tak samo jak my na niego. Jest to człowiek wspaniały, troskliwy i odpowiedzialny, zawsze potrafił pocieszyć człowieka i podnieść na duchu. Aja teraz go potrzebowałem. Go i jego zdania "Wszystko będzie dobrze".

Około godziny 11:30 obaj zaczęliśmy się szykować do wyjścia. Jak zwykle zajęło nam to ładnie ponad godzinę, więc z domu wyszliśmy przed godziną 13:00. Wyszliśmy razem lecz po krótkim czasie obaj poszliśmy w innych kierunkach. Szedłem praktycznie pustą uliczką, w twarz wiał mi chłodny lecz przyjemny wietrzyk. Całą drogę zastanawiałem się co powiem Liam'owi. Od czego zacznę i jak on na to zareaguje. Bałem się, chodź wiedziałem, że jak Liam nie był by zły, to zawsze mi pomoże. Był za bardzo troskliwy i odpowiedzialny by zostawić mnie z tym samym. Taki przyjaciel to naprawdę skarb. Skręciłem w ulicę na której mieszkał Liam i wolnym tępem zbliżałem się ku brązowemu domu. Będąc coraz bliżej, czułem paraliż w moim ciele, który został spowodowany strachem. W końcu gdy dotarłem na miejsce zapukałem i czekałem na odzew. Nareszcie po około 2 min zobaczyłem przystojnego i wysokiego bruneta o czekoladowych oczach. tak. To własnie był Liam.
-Cześć Stary- Chłopak posłał mi miły uśmiech i zaprosił do środka.
-Siema młody.
Chociaż to Liam był ode mnie o rok starszy, lubiliśmy się w ten sposób przekomarzać. Chłopak wskazał mi kanapę po czym sam poszedł do kuchni zrobić herbatę, której i tak nigdy z nas nikt nie pije.
Coraz bardziej czułem ból brzucha spowodowany strachem.
-Więc, co dziś porobimy?- Usłyszałem głos chłopaka dobywający się z korytarzu.
-Szczerze? Nie wiem. Niall poszedł na uczelnie po jakieś tam papiery a ja zostałem sam w domu, nie miałem co robić więc jestem.
-Jesteś bardzo miły, naprawdę...
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem a ja chodź na chwile zapomniałem po co tu przyszedłem.
-Dobra, koniec. Więc jeszcze raz. Co Cię do mnie sprowadza? Przecież widzę, że coś się dzieje.
-Znasz mnie.. I do za dobrze.
-Mów, co się dzieje?
Postanowiłem iż po prostu pokaże mu list. Wyciągnąłem go z kieszeni i przekazałem chłopakowi. Liam spojrzał na mnie niepewnie ale wziął list i zaczął czytać. Ja siedziałem sztywno, spuszczając wzrok w podłogę.

Chłopak  nareszcie dał znak życia. Wstał z kanapy i zaczął chodzić co całym pokoju cały czas czytając list.
Był zdenerwowany, to źle, bardzo źle. Zdenerwować Liama nie jest łatwo. Nagle chłopak znowu usiadł koło mnie, wyprostował się i wziął głęboki wdech.
-Niall wie?
-Nie.
-Kurwa, CO?!  Czemu mu jeszcze nie powiedziałeś?! Przecież wiesz jaki on jest!! Wiesz jak nie toleruje kłamstwa i jak się nim brzydzi!!
-Przepraszam.


*Dodaje kolejny rozdział wcześniej, niż myślałam. :) Każdego kto przeczyta proszę o chodź króciutki komentarz z opinią :)) xx

piątek, 1 marca 2013

Prolog "And that I won’t leave you till Death"



Odwróciłem się na drugi bok I zobaczyłem jego idealne rysy twarzy. To jak spokojnie spał, nie martwiąc się co przyniesie nowy dzień, ja od jakiegoś czasu tak nie potrafiłem.
Co noc zastanawiałem się co będzie jeśli… Strasznie dręczyło mnie to pytanie. Nie potrafiłem normalnie funkcjonować chodź miałem dla siebie taką idealną osobę jaką jest Niall. To on nadawał sens mojemu życiu, dzięki niemu jeszcze potrafiłem się uśmiechać. Oczywiście, że miałem wyrzuty sumienia iż nie powiedziałem mu całej prawdy o swoim życiu, lecz nie chciałem ryzykować utratą go na zawsze… Za wiele dla mnie znaczył.
Poznanie go naprawdę było dla mnie czymś wyjątkowym. W jednej chwili moje życie odwróciło się o 180○. Swoje stare zostawiłem daleko za mną a rozpocząłem nowe, gdzie Horan był tematem głównym. Zrobiłbym dla niego wszystko. Od kupna Nandos do poświęcenia dla niego życia. Nie chciałem wspomnieniami wracać do tego co było, chciałem żyć tym co jest i cieszyć się każdą chwilą spędzoną z Niallem. Nawet nie było powodu do rozgrzebywania mojej przeszłości. Teraz jestem inny. Teraz jestem Harry Styles, który nad życie kocha swojego blond chłopaka.
Wstałem z łóżka kierując się ku oknu. Na niebie już świeciło słońce a wokół zielonych drzew latały ptaki. Nareszcie przyszła tak długo wyczekiwana wiosna. Kochałem wpatrywać się w błękit nieba, było takie wolne i beztroskie a ja chodź na chwilę zapominałem o tym co się stało.
Włożyłem rękę do kieszeni spodni dresowych i poczułem zgniecioną kartkę. To ona była głównym powodem moich zmartwień. List, który dostałem kilka dni temu, ponownie wywrócił moje życie do góry nogami. Wyciągnąłem kartkę papieru z kieszeni i po raz setny przeczytałem jej zawartość. Nadal nie mogłem uwierzyć w te słowa… Przez moment straciłem równowagę ale w porę złapałem się parapetu. Nadal nie wiem, jak mogłem być tak głupi. W pewnym momencie ktoś objął mnie w pasie. Horan. Wszędzie poznam jego dotyk, zapach i ciepło jakie od niego biło. Szybko schowałem kartkę w swoje miejsce otarłem szklane już oczy, by Niall nie zobaczył, że płakałem. Chłopak delikatnie pocałował mnie w szyję, a mnie momentalnie zmiękły kolana.
-Dzień Dobry Kochanie.




*Proszę chodź o krótki komentarz, to dla mnie bardzo ważne :)) xx